Carp Travel na Facebooku - dołącz do nas

24 maja 2017

Jezioro polodowcowe - PZW

Kilka dni, spędzonych nad jedną z wód PZW nieopodal mojego miejsca zamieszkania, bardzo pozytywnie nastawiło mnie na resztę sezonu, a to dlatego że powróciłem nad wodę, nad którą łowiłem od dziecka. To był powrót nad jezioro polodowcowe, nad którym w przeszłości spędzałem sporo czasu. Decyzja o wyborze miejsca nie była łatwa, bo miejsc tych jest niewiele, zbiornik jest bardzo zarośnięty,  ale padło na dużą zatokę, zasiadka poprzedzona rekonesansem i wstępnym nęceniem okazała się bardzo ciekawa. To była druga zasiadka karpiowa z Robertem kompanem z którym bardzo dobrze rozumiemy się nad wodą i łowimy  bez zbędnej spinki, to bardzo dobrze spędzony czas. Może nie udało się nam złowić wielu ryb o monstrualnej wadze, ale wyłuskanie tych dwóch karpi było bardzo pozytywne i maksymalnie nas ucieszyło. Dodam,  iż nie były to jedyne brania, przegraliśmy walkę z dwoma rybami, co jeszcze bardziej przekonała nas, że czasem warto wrócić nad nasze stare wody, które wydawać by się mogło, mocno są przełowione.  Pierwsze branie zanotowaliśmy po ponad 30 godzinach zasiadki, próbowaliśmy naszych słodziaków, czyli kulek Morwa, które już niejednokrotnie okazały się niezawodne  i Pinaple – Scopex z serii Two Tone Profess. Okazały się skuteczne w połączeniu z słodkimi plletami, które doskonale odróżniały się od mulistego dna. Te cztery dni zasiadki pozwoliły w ciszy i spokoju,  przy akompaniamencie śpiewających ptaków i wieczornego rechotu żab, naładować baterie na kolejne tygodnie pracy. Osobiście uwielbiam zasiadki wśród trzcinowisk, kiedy nikt nas nie widzi, a my w spokoju możemy oddać się naszej pasji.
Poniżej fotorelacja z tej wyprawy.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

KOMENTARZE:
Aby dodać komentarz - wpisz komentarz i wciśnij OPUBLIKUJ
ZAPRASZAMY DO KOMENTOWANIA I SUBSKRYPCJI !